Każdego roku UR wypuszcza 2100 nauczycieli. W zawodzie udaje się pracować nielicznym. Miejsc w szkołach nie chcą ustępować im pedagodzy, którzy już osiągnęli wiek emerytalny.
Joanna Dąbrowiecka z Humnisk filologię polską na UR skończyła w zeszłym
roku. Podania o pracę do rzeszowskich i brzozowskich szkół zaczęła
składać już kilka miesięcy przed obroną pracy magisterskiej. W sumie
odwiedziła ponad 40 placówek. Nigdzie nie ma wolnych etatów.
- Praktyki w szkole to było spełnienie moich zawodowych marzeń,
bo zawsze chciałam uczyć. Kiedy dowiedziałam się, że nie ma szans,
żebym dostała tam nawet część etatu, załamałam się – opowiada.
Żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze zdecydowała się na staż w bibliotece. Nadal licz, że któryś z dyrektorów w końcu zadzwoni.
Prawo jest za i przeciw
Z danych Powiatowego Urzędu Pracy w
Rzeszowie wynika, że w takiej sytuacji każdego roku jest ok. 350
nauczycieli. Jednym z powodów, przez które nie mogą znaleźć posady są
pedagodzy, którzy osiągnęli już wiek emerytalny i nadal dorabiają w
szkole.
Karta Nauczyciela wyraźnie mówi, że swoje obowiązki mogą
wykonywać tylko do 65. roku życia. Jednak pedagodzy powołują się na
wyrok Sądu Najwyższego sprzed kilku lat. Zgodnie z nim, wiek nie jest
wystarczającym powodem, aby rozwiązać z nauczycielem umowę o pracę
zawartą na czas nieokreślony.
Pracują zamiast bawić wnuki
Efekt jest taki, że w naszym regionie, głównie w mniejszych miastach
i wsiach, pracuje ponad 100 nauczycieli-emerytów. Wśród nich dominują
kobiety, nie zawsze zatrudniane na całe etaty. Jeszcze więcej jest
pedagogów, którzy nabyli uprawnienia emerytalne – po 30 latach pracy w
szkole. Zgodnie z Kartą Nauczyciela, o przejściu na wcześniejszą
emeryturę, muszą sami zdecydować. Rzadko to robią, blokując miejsce
absolwentom wyższych uczelni.
Już nie nadążają
-
Sytuacja jest patowa, bo skoro nauczyciele-emeryci prawnie nie są
zmuszeni do rezygnacji z posady, to tego nie robią - mówi Jacek Wojtas,
podkarpacki kurator oświaty. - A, niestety, część z nich już nie nadąża
za potrzebami uczniów i nowoczesnymi metodami nauczania.
Norbert
Mastalerz, prezydent Tarnobrzega chce monitorować liczbę
nauczycieli-emerytów zatrudnianych przez dyrektorów. Z kolei Jacek
Wojtas proponuje, żeby uczelnie zaczęły regulować limity przyjęć na specjalizację nauczycielską, aby nie szkolić przyszłych bezrobotnych.
Niech decydują kompetencje
Stanisław
Kłak, prezes podkarpackiego Związku Nauczycielstwa Polskiego tych
pomysłów nie komentuje. Uważa, że jedynym kryterium zatrudniania
nauczyciela powinny być jego kompetencje.
- Młodym pedagogom nie można odmówić zapału i energii,
ale często brakuje im doświadczenia. Jeśli emeryt, którego zadaniem ma
być przygotowanie młodzieży do matury, jest świetnym fachowcem, powinien
nadal pracować – dodaje.