Badacze z UJ odkrywają mroczne tajemnice podkarpackich lasów

Naukowcy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego od 4 lat przywracają pamięć o krwawych walkach z udziałem wielu naszych rodaków, które toczyły się ponad 100 lat temu na polsko-słowackim pograniczu na Podkarpaciu. Znajdujące się tam setki niszczejących obiektów militarnych były do tej pory białą kartą na naukowej i konserwatorskiej mapie regionu. Wkrótce się to zmieni również za sprawą specjalnej aplikacji mobilnej.

Teren objęty projektem "Karpackie epizody Wielkiej Wojny" to rozległy zespół pobojowisk znajdujących się na wschód od przełęczy Beskid nad Czeremchą po grzbiet Kiczery na granicy powiatów krośnieńskiego i sanockiego. Związany jest z krwawymi walkami - które toczyły się tu przełomie 1914 i 1915 roku - pomiędzy Austro-Węgrami a Imperium Rosyjskim.

Krakowscy badacze od 2015 roku dokumentują militarne pozostałości i przywracają pamięć o tragicznych wydarzeniach pierwszego etapu Wielkiej Wojny. Zanim przystąpili do badań w terenie, niezwykle cenna była kwerenda przeprowadzona w Austriackim Archiwum Państwowym w Wiedniu, która pozwoliła im dotrzeć do frontowych telegramów i raportów, rozkazów dziennych oraz map sytuacyjnych. Dzięki temu w lasach natknęli się na liczne pozostałości z czasów I wojny światowej w postaci fortyfikacji polowych powstałych zgodnie z prawidłami austro-węgierskiej sztuki wojennej, a także linii komunikacyjnych, stanowisk ogniowych i artyleryjskich oraz gniazd karabinów maszynowych. Zdaniem badaczy największe wrażenie robią jednak pozostałości ziemianek, które niegdyś mieściły punkty dowodzenia, składy amunicji, ale przede wszystkim były schronieniem dla żołnierzy.

Ważnym elementem projektu jest także tworzenie dokumentacji zdjęciowej i opisowej cmentarzy położonych wzdłuż niebieskiego szlaku granicznego im. Kazimierza Pułaskiego pomiędzy Komańczą a przełęczą Beskid nad Czeremchą. Miejsca te tworzone były ad hoc jeszcze podczas walk lub tuż po ich zakończeniu. Chowano tam zarówno żołnierzy austro-węgierskich, jak i rosyjskich, ponieważ polegli obu walczących stron traktowani byli wręcz jak bracia, w związku z czym należał im się taki sam szacunek.

Podczas tegorocznego sezonu archeolodzy skupili się przede wszystkim na zadokumentowaniu przebiegu dobrze zachowanej i rozciągającej się na przestrzeni prawie 1 km pozycji wojsk austro-węgierskich, która znajduje się nad nieistniejącą wsią Jasiel. Teren ten był miejscem walk na początku stycznia 1915 roku. Dowództwo rosyjskie, z uwagi na zaryglowanie przełęczy Dukielskiej, wytypowało biegnący tamtędy stosunkowo łatwy do pokonania trakt, którym przez grań Beskidu Niskiego planowało skierować swoje oddziały na południe w głąb dzisiejszej Słowacji. Zamiary te pokrzyżowały wojska przeciwników, okopując się poniżej tego wzniesienia.

- W wyniku naszych badań poza okopem i kilkunastoma ziemiankami po raz pierwszy odkryliśmy też namacalne świadectwa walk - łuski karabinowe broni wykorzystywanej przez wojsko austro-węgierskie. Dla nas jest to niezwykle cenne znalezisko. Po pierwsze jest dowodem, że rzeczywiście w tym miejscu walczono, co potwierdza dane z archiwów. Z drugiej strony odczytaliśmy na nich informacje dotyczące producenta oraz daty produkcji. Wiemy już, że naboje zostały wyprodukowane w latach 1904-1912 w wiedeńskich fabrykach Georga Rotha - wyjaśnia dr Marcin Czarnowicz, jeden z archeologów zaangażowanych w realizację projektu.

Badacz podkreśla, że celem prac jest nie tylko dotarcie do fizycznych pozostałości po walkach, ale również przypomnienie, że była to też „nasza wojna”. - W regularnych oddziałach wojsk austro-węgierskich walczyły jednostki złożone nawet w 95 procentach z żołnierzy narodowości polskiej rekrutowanych z terenów Podkarpacia. W przyszłym roku dużo będzie mówiło się z okazji setnej rocznicy bitwy warszawskiej i o tym, jaki wkład wnieśliśmy do historii Europy. Zapominamy zupełnie, że armia, która wywalczyła nam niepodległość, składała się w dużej mierze z ludzi, którzy zdobyli cenne doświadczenie, walcząc w wojskach zaborców - dodaje.

Kolejnym etapem projektu ma być specjalna aplikacja mobilna, która poprowadzi użytkowników po podkarpackich pobojowiskach. Nowatorski przewodnik będzie zawierać sporo szczegółowych i niezwykle interesujących informacji, ponieważ jego twórcy planują udostępnić bogaty materiał archiwalny w postaci map czy rozlokowania jednostek. Oprócz faktów historycznych znajdą się w nim także ciekawostki przyrodnicze.

Badania finansowane są z dotacji celowej dla młodych naukowców i doktorantów Wydziału Historycznego UJ. Biorą w nich udział również studenci w ramach obowiązkowych praktyk. Prace prowadzone są za zgodą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie oraz Nadleśnictwa Rymanów.


opublikowano: 2019-07-31
Komentarze
Polityka Prywatności